Nie to ładne...
Gdy obrabiam materiał, bardziej przykładam się do zdjęć które moim zdaniem są lepsze, ale klient...
Obrabiam z reportażu (i oddaję) 30% materiału i typuję 100 potencjalnych do druku.
W efekcie dodaję na zakończenie krótkie: chcecie pokazać inne zdjęcia niż te, powiedzcie które i wyciągnę co się da.
To tak w bardzo dużym skrócie.
Robię w ten sposób, gdyż parokrotnie byłem proszony przez Młodych ich bliskich o ocenę materiału z ich uroczystości, puszczonego do druku. Nie byli do końca zadowoleni, a ja jako osoba postronna (znajomy fotograf, kuzyn, drukarz) między młotem a kowadłem.
Fotograf nic złego mi nie zrobił a jedynie wizję miał taką, rodzina sapie bo myślała zamiast uprzednio domówić, album wydrukowany i nie ma takiej gumki która to wytrze, a ja robię miny i pochwalam dobór papieru. Bo co mam powiedzieć? Że następny ślub to proponuję...
To moja subiektywna ocena, która może ulec zmianie gdy zostanę okrzyknięty autorytetem w dziedzinie fotografii ślubnej.
Tyle że na to się nie zanosi.
Wesołych Świąt.