Witam
Miałem nowiutki radziecki obiektyw Jupiter 9 85mm f2.0 m39, kupiony w sklepie za PRL'u i nieużywany do dziś, jedynie podpiąłem go kilkukrotnie testowo do Canona przez adapter. Obiektyw generalnie charakterystycznie pachniał smarem (obudowa w całości metalowa) jak jakieś nowe imadło. Na listkach przysłony była widoczna warstewka oliwy. Nigdzie nie było żadnych wycieków, zachlapań. Te wszystkie cechy uznaję osobiście za normalne dla wytworu radzieckiej myśli technicznej. Mam jeszcze Zorkij 4 i kilka innych obiektywów z tamtych czasów. Wszystkie pachą smarem w środku. Jupiter 8 50mm ma suche listki - oczywiście był najintensywniej używany. Jupiter 11 135mm ma je częściowo zaoliwione - był używany znacznie mniej. Nówka 85mm ma zaoliwione listki - nie była praktycznie używana. Dla mnie to jest logiczne.
Obiektyw 85mm sprzedałem parę dni temu na aukcji w internecie - nabywca po odbiorze stwierdził telefonicznie, że powinienem mu zapłacić za czyszczenie listków w serwisie.
Przeglądając internet wnioskuję, że te obiektywy tak mają. Jest to konstrukcja sprzed kilkudziesięciu lat, listki przysłony są metalowym elementem ruchomym, który jest smarowany i basta. Tak to urządzenie zaprojektowano i wyprodukowano w radzieckiej fabryce.
Mam pytanie do tych, którzy znają z praktyki temat zaoliwionych przysłon w ruskich szkłach - czy to jest normalne czy nie? Czy powoduje to jakieś problemy? Sprzedałem w dobrej wierze nowy ruski obiektyw, uważam że gość chce mnie naciągnąć.