Cytat Zamieszczone przez jan pawlak Zobacz posta
a. wyglądać tak jak TAM widziałeś ?
nie. chocby z tej prozaicznej przyczyny, ze tego sie nie da zrobic (czlowiek nie ma dobrej pamieci koloru).
ale ogolnie to nie jest moj cel.

Cytat Zamieszczone przez jan pawlak Zobacz posta
b. przy patrzeniu na nie wywoływać takie TWOJE emocje jakie TAM czułeś, dla których zrobiłeś to zdjęcie ?
to juz blizej. ale tez nie do konca

Cytat Zamieszczone przez jan pawlak Zobacz posta
c. inne ?
z uwagi na backlog ale i czesto swiadomie, staram sie wywolywac foty z opoznieniem kilku tygodni od momentu wykonania. ze swiezym spojrzeniem na material i juz w lekkim oderwaniu od tego jak widzialem scene kiedy wykonalem zdjecie.
skutkiem takiego podejscia jest inne wywolywanie. zaczynam generalnie od surowki. na ekraniku aparatu mam Standard z mocno obnizonym kontrastem, celem lepszej oceny histogramu, bo tylko o tonalnosc i kadr pliku mi na etapie ekspozycji
chodzi. w Lightroomie zabawa zaczyna sie od RAW-a z profilem Adobe'owskim i patrzac na ten material, juz w czesciowym oderwaniu od emocji towarzyszacych samemu wykon(yw)aniu, probuje konwersji, ktora mi najlepiej pasuje do ujecia.


Cytat Zamieszczone przez jan pawlak Zobacz posta
Byłem 2 razy w NYC, (...)
u mnie generalnie zdjecie zaczyna sie od swiatla, ono determinuje gdzie i za jakim tematem chce sie rozgladac (krajobraz) ewentualnie juz tylko co zwraca moja uwage (podroz). o dostrzeganiu motywow sie nie wypowiem, to material
na ksiazki z psychologii, napisano o tym opasle tomy.
jak mam swiatlo i motyw, to moja praca przy samym aparacie koncentruje sie na sensownym skadrowaniu i ew. doborze filtrow, zeby z grubsza tonalnosc zdjecia odpowiadala mojemu zamyslowi kompozycyjnemu (jasnosc nieba ma
czesto kluczowe znaczenie dla harmonijnych relacji powierzchni w kompozycji). jak pisze to jest "z grubsza", bo to co widze w celowniku albo co potem pokazuje podglad na ekraniku nie mowi mi zbyt wiele o docelowej tonalnosci zdjecia,
zwlaszcza, ze oko jest omylne.
samo wywolywanie jest fajna zabawa, ale z punktu widzenia zdjec juz mocno trzeciorzedna. lubie wypiescic sobie zdjecie tonalnie, tak zeby byla w nim odpowiednia dla mojego smaku glebokosc cieni i plynnosc przejsc w swiatlach,
ale na rozmiarze 1024 pikseli to tego tak naprawde zbytnio nie widac, zwlaszcza jesli wezmie sie pod uwage, ze to jest czesto ogladane czy na komorkach czy na dziadowskich monitorach... robie dla siebie, zeby na 1920x1200 obejrzec
i miec radosc

jesli chodzi o transformacje w postprocesie, to ja mam jednak nabozne podejscie do fotografii. to jest dla mnie od zawsze ta unikatowa dziedzina sztuk wizualnych, w ktorej dzielo powstaje tylko i wylacznie przez odejmowanie tresci,
zgodnie z tym co kiedys swietnie ujal Steichen:
Fotografia, krajobraz, ***