(kopia postu z blogu 70fahrenheit)
W nazwie Hasselblad bylo dla mnie zawsze cos magicznego. Ekwipunkiem do robienia zdjec zaczalem sie interesowac troche w latach 70. Wynikalo to raczej z zaciekawienia czyms nowym niz potrzeba poznania sprzetu – jako, ze zdjec zadnych wtedy nie robilem. Ale na studiach mialem kolege, ktory chcial isc na dziennikarstwo i zawodowo zajmowac sie fotografia. Wiec lykalem jakies ciekawostki, ale z tego nigdy nic nie wynikalo. W latach 80 pracowalem z dwoma pasjonatami fotografii. Jeden z nich opowiedzial mi cala historie Hasselblada, z czego zapamietalem wylacznie informacje, ze byl to system na tyle zaawansowany technicznie, ze byl wykorzystywany w astronautyce. Wiec wiedzialem byle co ale bylem uswiadomiony, ze Hasselblad to, ze ho-ho… Pozniejsze rozmowy z roznymi ludzmi zajmujacymi sie fotografia utwierdzily mnie w przekonaniu, ze juz sama nazwa zasluguje na szacunek. Gdy zrobilem pierwsze zdjecia na srednim formacie Mamiya 645M doszedlem do wniosku, ze nadszedl odpowiedni czas aby zmierzyc sie z tym ponad 30 letnim wyzwaniem i w 2009 roku kupilem tego wymarzonego Hasselblada, najpierw body 500C/M z 12 i Planarem 80/2.8, pozniej doszedl pryzmat z pomiarem swiatla, magazynek 24, i obiektywy Sonnar 250/5.6, Distagony 50/4 i 40/4. Pierwszy obiektyw do Hassela kupilem grubo wczesniej bedac na etapie eksperymentowania z obiektywami do sredniego formatu dopinanymi przez rozne adaptery do Pentax K10D. Tym obiektywem byl Sonnar 150/4. Bez dwoch zdan jest to jeden z najlepszych obiektywow jaki zostal w ogole wyprodukowany i naprawde trudno znalezc dla niego odpowiedniki jezeli chodzi o “performance”. Zanim jednak zaczalem robic zdjecia Hasselblad’em musialem sie nauczyc nowych rzeczy a przede wszystkim tego, ze migawka znajduje sie nie w body ale w obiektywie. O czym przyznaje sie bez bicia wczesniej nie wiedzialem bo moja biedna Mamiya 645M miala takze obiektywy bez migawki. A Sonnar’a 150 dostalem z zablokowana na otwarciu migawka i krecilem przyslona jak w kazdym innym obiektywie manualnym.
Bylem bardzo uradowany i dumny ze siebie, ze bede w koncu robil zdjecia Hasselblad’em. Po powrocie i wolaniu negatywow rozpacz – magazynek na film byl nieszczelny i kazda klatka byla z jednej strony zaswietlona. W zalaczonych zdjeciach jest wlasnie jedno z tych zchrzanionych zdjec -opisane. Pozniej juz bylo lepiej a w dodatku wlasnie na negatywie z Hasselblad’a stawialem nastepne kroki jezeli chodzi o ciemnie i powiekszalnik. Ale o tym moze innym razem.