Proszę nie brać tego co napiszę bardzo poważnie, bom amator kompletny i fachowiec ze mnie żaden. Ale napiszę tak: rzadko - _naprawdę_ rzadko - trafiam na zdjęcia ślubne, które mnie poruszają. Generalnie większość zdjęć ślubnych (co poniekąd zrozumiałe)to przede wszystkim pamiątka dla młodych i rodziny - więc rzecz prosta poprawność techniczna etc., ale same kompozycje są zwykle do bólu przewidywalne (tak, nawet w sesjach "plenerowych" - kwestia tylko, czy on patrzy na nią w lesie, na polu czy, jak to ostatnio modne, w opuszczonej fabryce).
A tu, kurczę... Popatrzyłem na to zdjęcie i aż mnie coś poruszyło. :-) Nastrój, te poskręcane drzewa, panna młoda jak zjawisko zintegrowane z otoczeniem (mimo białej sukni). W tym zdjęciu są emocje, jest jakaś radość, jakieś oczekiwanie, jest światło (niekoniecznie w sensie fachowo-fotograficznym ;-)
Dla mnie - bomba.