Karmienie z ręki było fajne tylko ryzykowne, żeby aparatu nie wypuścić
Ja na punkcie zimków oszalałem. To jest jak oglądanie ulubionego serialu, gdzie telewizorem jest dziura w czatowni i wizjer kątowy. Każdą wolną chwile staram się spędzać z nimi. Wczoraj np. pobudka o 4 rano i nad rzeke, z rzeki prosto do pracy i z pracy prosto powrót nad rzeke.
Jednak coś dziwnego się u mnie stało. Jeszcze do niedawna miejscówką rządził dorosły samiec. Nawet z samicą czasem się pokłócili. Czasem przyleciała sama samica lub ona z młodym. Młody dostał wytrzask od samca i nie przylatywał. Od paru dni jednak nie ma ani samca ani samicy. Po prostu ani śladu po nich. Za to miejscówką rządzi młodzy samiec, czasami też mogę zobaczyć jak np wczoraj młodą samice. Martwie się o starych po na pawno mieli lęgi, bo samiec czasem łapał rybkę, ale jej nie ogłuszał tylko prosto z wody leciał prawdopodobnie do norki.
Co by nie robić pustych przebiegów:
608