W stanach w polskich parafiach kazdy kosciol ma swojego fotografa. Ale jezeli pojde jako prywaciarz bo mam kontrakt z mlodymi to bez litosci wywale faceta z zbity...nawet jezeli jego cenniki i albumy leza w biurze parafialnym. Bo przewaznie tak jest, ze mlodzi i rodzice maja pretensje, ze zaprosilem sobie pomocnika bez ich zgody. Kosciol to nie ulica, gdzie kazdy moze isc i blyskac fleszem po oczach. Ja czesto uzywam 24 jak standard i wtedy mam problem jak mi pacan w wejdzie w kadr. A przy 24 zawsze wejdzie. Kiedys robilem na portfolio i wlazlem kamerzyscie przed oko. Poczulem jak mnie szarpnal za koszule. Pierwszy odruch byl wiadomy ale pozniej go przeprosilem. On byl w pracy ja nie. Nie mozna komus przeszkadzac. Co innego sport. Jest zawsze tlok. Kto zrobi zdjecie - sprzeda, nie ma litosci. Rozne smieszne rzeczy sie dzieja. Najgorzej jak pojawiaja sie cwaniaczki, ktorzy pozuja na paparazzi, takie rozne, strzaly z biodra, jedna reka, "z odwracanki" i mina wyniosla ja was wszystkich wciagam nosem. Przeszkadzaja, robia zdjecia laskom, wolaja do znajomych, zenada. Ulica to jest to co najbardziej lubie, robie zdjecia na bezczelnego nawet jak ludzie sie zaslaniaja. Chociaz ostatnio stwierdzilem, ze w takich zdjeciach zrobionych na sile jest jakby ukryta negatywna energia. I przestalem wymuszac. Wracajac do faceta to sie dziwie dlaczego jego twarz jest wyblurowana. Jak taki cwany to trzeba poznac twarz.....