Wobec tego, proszę mi wytłumaczyć ten ciąg przyczynowo-skutkowy, bo się gubię. Prostymi słowami:
Klient kupił produkt, który się popsuł. Produkt został wysłany do serwisu, który albo nie potrafi go naprawić, albo nie chce angażować nadmiernych środków, wszystko jedno. Mamy konflikt. W każdym razie serwis nie naprawia produktu i ten dalej popsuty wraca do klienta. Klientowi pęką żyłka, zakłada sprawę, na sprawie sąd angażuje TEN SAM serwis do sporządzenia ekspertyzy, ufając w wiarygodność ekspertyzy?
Ludzie, którzy wcześniej nie potrafili naprawić produktu NAGLE dostają resetu pamięci i już tego nie pamiętają - i teraz występują jako "niezależny" ekspert sądowy i istnieje szansa, że będą świadczyć przeciwko samym sobie? Zaś sąd jest tak naiwny, że również nie łączy naprawy produktu w firmie A (będącej autoryzowanym serwisem) i ekspertyzy wykonywanej przez tę samą firmę.