O Lechu Grobelnym i jego Bezpiecznej Kasie Oszczędności stało się głośno w drugiej połowie 1990 roku. Wyjeżdżając za granicę w czerwcu 1990 roku nie pozostawił nikomu pełnomocnictw do prowadzenia dużego przedsiębiorstwa. Zaginął bez wieści na wiele miesięcy. Ludzie chcąc odzyskać swoje pieniądze przypuścili szturm na BKO. W tym parabanku ulokowało swoje oszczędności ok. 11 tys. Polaków (szacowano je przed denominacją na 25-26 mld starych złotych). Syndyk Dorchemu Sp. z o. o. wypłacił wierzycielom w sumie ok. 7 mld starych zł nie pokrywając nawet połowy sumy ulokowanych przez nich środków. Poszukiwanego przez Interpol przedsiębiorcę zatrzymano w 1992 roku w Niemczech, a następnie dokonano jego ekstradycji do Polski. W 1996 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał go na 12 lat więzienia za zagarnięcie w latach 1989-1990 ponad 8 mld starych zł (przed denominacją - dzisiejsze 800 tys. zł) z kasy Dorchemu Sp. z o. o.. W 1997 Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok i zwrócił sprawę prokuraturze, a przedsiębiorcę zwolnił z aresztu. Prokuratura ostatecznie umorzyła sprawę[1]. Lech Grobelny przesiedział w areszcie pięć lat, za co domagał się od Skarbu Państwa miliona złotych zadośćuczynienia oraz 14,93 mln zł odszkodowania za niesłuszne aresztowanie. W październiku 2005 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego żądanie
Lech Grobelny