hydepark'owy post o starej fotografii i nie tylko, zdjecie na blogu

Zdjecie z Polaroida. Na odwrocie napisalem: mesa oficerska, M/V Ipanema, w Lagos 9 lipiec 1985 rok. Teraz wyjasnienia do zdjecia Ipanema to statek, na ktorym plywalem w 85/86. Frachtowiec zbudowany dla brazylijczykow, stad nazwa pochodzaca od jednej z naslynniejszych na swiecie plaz. Zdjecie zrobione przez elektryka, ktory chyba jako jedyny mial jakis sprzet to fotografowania. Ten facet z broda to ja, obok siedzi pierwszy mechanik. Gdyby nie elektryk to nie mialbym zadnej pamiatki z pracy na tym statku, mam jeszcze gdzies zdjecie w mojej kajucie, na pokladzie i jedno bylo zrobione zdjecie na redzie Lagos z duza barrakuda, ktora zlowilem gdzies okolo polnocy w czasie kilkudziesiaciodniowego postoju w oczekiwaniu na nasza kolejke na wejscie do portu. Tego zdjecia nigdy nie widzialem, tak jak nie widzialem pozniej ryby. Zostala pocieta na drobne kawalki i zalana sokiem z lemonek i sluzyla paru osobom jako zagrycha do picia whisky sporzadzanej ze spirytusu technicznego z dodatkiem herbaty w celu uzyskania odpowiedniego koloru dla szlachetnego napoju. Jak smakowala whisky z apacza (na bialej plastikowej butelce byl wizerunek indianina w pioropuszu z orlich pior) nie mam zielonego pojecia, spirytus techniczny byl chyba produktem destylacji trocin drewnianych wiec na wszelkie propozycje uczestnictwa w libacjach grzecznie odmawialem tlumaczac, ze mi zona nie pozwala pic alkoholu.

Ale zdjecia zostaly. Dlaczego pisze o starej fotografii z polaroida? Dlatego, ze jak postanowilem uzyc jej do napisania dzisiejszego postu to znalazlem ja w ciagu 2-3 minut. Zdjecia w formie cyfrowej mam zapisane na roznych twardych dyskach oraz na serwerze. Do tych na serwerze nie mam dostepu jak nie mam internetu. Odbitki czy printy sa na wyciagniecie reki. Files na twardych dyskach sa dopuki twarde dyski dzialaja. Jak przestana dzialac z sobie wiadomych powodow, to nie bede mial dostepu do gigabajtow zdjec. Zdjecia z polaroida sa marnej jakosci ale sa. Namacalne. Nie mozna ich "deletowac", nie mozna wywalic je do wirtualnego kosza na smieci. Jezeli ktos chce sie pozbyc prawdziwych zdjec to musi podjac decyzje aby je zniszczyc. Zdjecia cyfrowe nie trzeba niszczyc, jest ich tak duzo, ze po jakims czasie przestajemy o nich pamietac. Na zdjeciu wyprintowanym w labie czy na drukarce moze wystepowac efekt czerwonych oczu. Ale nie wystepuje efekt zombie charakterystyczne swiecace oczy dla zdjec robionych telefonem komorkowym. Zreszta na zdjecia robione komorka nie moge patrzec takie sa obrzydliwe.

Pierwszy raz poznalem smaku goryczy z powodu glupio utraconych zdjec na video gdy wlamano sie do naszego mieszkania w Sopocie i wsrod skradzionych rzeczy znalazly sie kasety VHS z nagranimi mojej corki gdy miala rok, 2, 3 i 4. Wlamanie bylo w czasie gdy plywalem na Ipanemie, moj synek byl bardzo chory i zona z corka przeniosly sie do mojeje mamy aby bylo latwiej dojechac do lekarza i zapewnic lepsza opieke. Z okresu gdy moja corka byla w wieku 1-5 lat zachowaly sie tylko fotografie zrobione stara praktica. Coraz bardzie nasza rzeczywistosc staje sie zwiazana z wirtuaalna rzeczywistoscia. Korzystam z internetu jak kazdy ale coraz bardzie wszystko sie zmienia. Zachowania i przyzwyczajenia zmieniaja sie. W wielu wypadkach czyjes urodziny sa dokumentowane wiadomosciaami tekstowymi lub zyczeniami na facebook. To jest teraz cool. Wysylamy tekst do kogos kogo znamy 20 lat i "typujemy" "wszystkiego najlepszego z okazji urodzin". Gdy nasze dzieci rosna, gdy na zawsze odchodza od nas ludzi, ktorych lubimy czy kochamy robimy zdjecia komorka albo cyfra bo przeciez to sie przegra na komputer albo na plyte i wydrukuje. Za 30 lat wielu ludzi, ktorzy moze przypadkiem ten dzisiejszy post przeczytaja - beda mieli wylacznie zdjecia, ktore im zrobiono jeszcze wtedy gdy nie bylo powszechnej cyfryzacji i telefonizacji. Reszte beda mieli na facebook'u czy innym shitbook'u.