Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
wrzutka postu Piotra z 70fahrenheit, wszystkie zdjecia sa na blogu
lithprinting, ni to pies, ni wydra
Lithprinting, to taka dziwna technika, ni to standardowa fotografia srebrowa, ni to proces alternatywny.
W tej technice wykorzystujemy normalne papiery fotograficzne, tylko trochę inaczej je obrabiamy. Cały efekt zależy w dużej mierze od użytego papieru; i tego co fabryka dosypała do emulsji. Niestety dobre papiery odchodzą w niebyt. Zgodnie z kolejnym uszczęśliwiającym masy zarządzeniem biurokratów - tym razem o zakazie stosowania niektórych metali. Czy jakoś tak... W każdym razie dostało się kadmowi, a bez niego lithprinty już nie są takie same...
Zostało jeszcze parę papierów, ale tak mi się widzi, że technika padnie. Chyba, że 'zejdzie do podziemia', to znaczy ludzie znaczną gotować emulsję w domu... No dobra, dość narzekania.
Na czym to polega, w skrócie - na prześwietleniu i niedowołaniu. Papier naświetla się normalnie pod powiększalnikiem a potem wywoluje w bardzo cieniutkim wywoływaczu. Dla zwiększenia efektu używa się dedykowanego wywoływacza 'litowego'. Potem papier utrwala się i płucze. Czyli, tak jak w standardowej obróbce.
Trik polega na tym, że światła regulujemy czasem naświetlania a cienie - wywoływania.
Wywołując lith musimy cały czas kontrolować postęp reakcji - przy czym, kontrolujemy cienie. Jak papier, według naszego widzimisia, ma już dość to przerywamy wywoływanie.
Teraz kilka przykładów. Na początek - fomatone VC, warm tone. Ten papier jest jedyny w swoim rodzaju. Żaden inny papier nie dał mi takich kolorów.
Lithprinty można jeszcze dodatkowo przetwarzać. Ja stosowałem tylko podwójne wywoływanie. Po wywołaniu, zdjęcie lądowało w odbielaczu i potem było ponownie wywoływane. Tak wygląda foma po dodatkowej obróbce:
Teraz pora na coś bardziej klasycznego, Adox vario classic:
zdjecia na 70f
I na koniec, papier, którego obróbka to straszna mordęga, ale efekt może pozytywnie zaskoczyć - kentmere, warm tone, vc
zdjecia na 70f
Papierów, które wciąż można kupić, i dają dobre efekty jest więce j, niestety, nie miałem z nimi do czynienia (jeszcze).
p.
__________________
Nastepna wrzutka z 70 fahrenheit
Wszystkie zdjecia sa na blogu
Zabytkowy Morrison – moj malutki i tak dlugo oczekiwany
W koncu kupilem. Dlugo polowalem az go dorwalem. W rozsadnej cenie zreszta. Szerokokatny stary obiektyw z konca XIX wieku. Tak malo wiadomo o tej serii, ze mozna tylko zalozyc, ze zostal wyprodukowany miedzy 1870-1875. Numer seryjny 1310. R.Morrison #6. Numer 6 ma odpowiadac obiektywowi o kryciu 8x10. Rotacyjna przyslona (Wheel Stops) f16, 22, 32, 45, 64 - oznaczona olowkiem przez ktoregos z poprzednich wlascicieli. Gdzies wyczytalem i nie moge teraz znalezc, ze kat krycia jest dla tego obiektywu okolo 100°. Obiektyw rozpakowalem dopiero dzisiaj, niestety jest za pozno aby sprawdzic na matowce 8x10 czy nie jest ciemno na naroznikach. Bede "walczyl" jutro. Natomiast wrazenia "pozafotograficzne" sa bardzo pozytywne. Niezwykle staranne wykonanie. Bardzo dobry stan obudowy obiektywu i soczewek, mechanicznie wszystko w porzadku, flanga i soczewki wykrecaja sie plynnie, brak oznak zniszczenia gwintow, przyslona obraca sie lekko, z "tyknieciem". Kosmetycznie gorzej ale mozna go pewnie "przypucowac", ja tego nie bede robil.
Czego sie do tej pory dowiedzialem. Richard Morrison zajmowal sie optyka do kamer od 1858 do smierci w 1888, pracowal razem z innymi jak Harrison, Schnizer, Wale - az do 1870 kiedy otworzyl wlasny zaklad w Nowym Jorku. Jego firma wyprodukowala okolo 7000 roznych obiektywow, w wiekszosci do kamer stereo. Produkowal takze dla innych wytworcow jako subkontraktor. Jego obiektywy pod marka Morrison sa oceniane jako jedne z najlepszych obiektywow wyprodukowanych w USA w koncowce XIX stulecia.
Zdjecie na blogu
I jedne z najmniejszych, tutaj dla porownania z 16.5 calowym Goerz
Zdjecie na blogu
__________________
Normalnie kolekcjonujesz te cacuszka. Szkło widać ładne bardzo.
a jaka mniej więcej to konstrukcja?
![]()
gg: 6096145
aplanat WA? tak mi się wydaje....
Robilem to z obiektywami do 35 i sredniego. Mialem okolo tysiaca roznych obiektywow. Jeszcze w tej chwili daloby sie policzyc okolo 200 szt. Leza popakowane w kartonach. To samo dalmierze 35mm. Kupowanie wstrzymuje robienie zdjec. Przynajmniewj w moim wypadku. Ale ostatnio nie moglem sie oprzec. Wlasnie Morrison i jest w drodze jeszcze Taylor Hobson, 13.2 cala, na pewno do 8x10. Ma zablokowana przyslone i dla zartu dalem 100 dolcow bid. I wygralem ten obiektyw tak jakby cala konkurencja zasnela. Kosztowal mnie $61.24 lacznie z wysylka.
Nie wiem jaka konstrukcje ma Morrison. Aby kryl 8x10. Nie dalem rady go dzisiaj sprawdzic, do domu wrocilem jak juz sie zrobilo ciemno. O budowie obiektywow wiem niewiele, nie interesowalo mnie to nigdy. Nie uwazam aby to bylo potrzebne do zrobienia zdjecia. Gdy obiektyw jest zakupiony to jest juz pozamiatane. Pozostaje nim robic zdjecia a nie ubolewac, ze zamiast spacing ma klejone soczewki.
__________________
pytałem się o konstrukcję nie bez powodu. Szukam bardzo prostego szkła, które kryłoby bardzo duźy format (ok. 70 cm) i zastanawiam się, czy dałoby radę użyć np. 2 kondensorów z dużego powiększalnika....
gg: 6096145
Dałoby się ale pewnie jedną soczewkę. Trzeba wyjąć i obejrzeć na matówce. Monokle (pojedyncze soczewki) dają ciekawe efekty miękki i rozciągnięty obraz po rogach a na środku miękki wyraźny rysunek. Trzeba tylko popróbować.
--- Kolejny post ---
efekt tego o czym mówię jest taki: http://www.flickr.com/photos/calcema...gnifyingglass/
Tak myślę że dwie soczewki kondensora mogą nie dać ostrego obrazu. No i jeszcze jedno Soczewa do tego rozmiaru obrazu musi być duża i o odpowiednio dużej ogniskowej tj. ostrzyć jak najdalej od matówki, bo wtedy zwiększa się pole obrazowania.
Ostatnio edytowane przez Persi ; 28-12-2012 o 20:36
mam 2 soczewki o średnicy 24 cm..., ma też soczewki 116 mm od obiektywu...
gg: 6096145