Ale kombinujecie. Wlewanie mleka do aparatu. Boszzzz.
Aparat pracował w normalnych warunkach. Oświetlenie na imprezie, jak rozumiem, było bezpieczne dla ludzi. Nikt od niego nie oślepł. Normalne warunki do robienia zdjęć. I nagle bęc! Pada matryca. Ja rozumiem, że o głupocie można by mówić gdyby ktoś świecił wskaźnikiem laserowym prosto w obiektyw albo robił zdjęcia słońca na czasie 30s. Jednak tutaj zaznaczam jeszcze raz - aparat pracował w warunkach, w których ludzie normalnie przebywają.