mi też to z odjeżdżającymi motocyklami, ale nie jest aby zbyt wyostrzone ? ;]
mi też to z odjeżdżającymi motocyklami, ale nie jest aby zbyt wyostrzone ? ;]
Ostatnio edytowane przez pionowy ; 13-12-2012 o 03:41
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Na poprzedniej stronie dwie foty "motocykle w kurzu" i tu obie "route66" dla mnie bardzo fajne. Reszta zdjęć jest ok, ale IMO troszkę za bardzo przypominają fotki z folderów reklamowych - chyba za dużo nad nimi pracujesz w domu![]()
Czy to są fotki, jak z folderów? Ostatni jestem od ubarwiania mojego świata i udoskonalania go programami graficznymi. Te fotki to kawałek mnie, moich przeżyć, moich obserwacji świata, mojego bycia tam i teraz. Powstają po jakimś procesie, a nie dzięki niemu. Ten proces odbywa się w mojej głowie, a że tam są podkręcone kolory? Nie dziwne, skoro ja cały jestem podkręcony kiedy ruszam w kolejną podróż i znajduję nowe miejsca. Czasem te miejsca znajdują mnie- jak wtedy, kiedy zjechaliśmy z asfaltu w szutrową drogę na zapomniany fragment Route 66. I jadąc ostatni zamiast złościć się na tumany kurzu, cieszyłem się jak dziecko, że jestem w środku tego zamieszania. Bo tam w środku świat jest kolorowy, magiczny i nierealny.
Nie jestem dokumentalistą, ani reporterem. Nie robię zdjęć chłodnym okiem, pozbawiony emocji, jak automat. Aby zrobić, pstryknąć kolejną Wieżę Eiffla i kolejne 1000 zdjęć z wakacji.
Jeśli są zdjęcia, to z miejsc, które mnie w jakiś sposób poruszyły, a ja staram się przekazać te emocje. Nie traktuję tego jak reklamę, prędzej jako część mojego życia, mojego myślenia o świecie, przyrodzie, o tym, co mnie otacza. Co mam szczęście przeżywać, na co zacząłem zwracać uwagę i co sprawia, że kocham to, co robię. Z każdym zdjęciem, jakie tu prezentuje związana jest jakaś chwila, która sprawia, że chce się tych chwil jeszcze więcej i więcej. Może dlatego tak dopieszczam i celebruję każde zdjęcie.. Dają mi siłę i motywację do dalszych działań..
W praktyce sprowadza się to do szukania tematów, a nie do szukania mistyki, pora więc na kilka zwykłych fotek, pokazujących codzienność a nie świat z folderów
Tym razem codzienność w chińskiej dzielnicy San Francisco, gdzie życie toczy się na ulicy. Dosłownie- starsi panowie grają w warcaby, inni ćwiczą tai chi a ja śród tego tłumu fotografuję... ptaszka. Dziwne, ale nie widzę ludzi w około, nawet tak egzotycznych i różnych ode mnie. Podziwiam chińską architekturę wśród nowoczesnych wieżowców i widzę pomnik. Dziwny pomnik, bo piętrowy. "Piramida Zwierząt" w chińskiej dzielnicy. Pierzasto- betonowe dzieło, które wyrosło na moich oczach. Wyjątkowo harmonijne i spójne. To na pewno zasługa tai chi..
--- Kolejny post ---
Idąc dalej słyszę syreny. Ulicą o typowym tutaj sporym nachyleniu frunie wóz strażacki. Przed zakrętem nawet nie zwalnia i pokonuje go z przechyłem godnym regatowej łódki. Zanim się otrząsnąłem, zniknął. Ale w przyrodzie nic nie ginie- napotykam tzw. stojak hydrantowy, który wyrasta wprost ze ściany wieżowca- rozwiązanie typowe dla Ameryki Północnej. Dzielni strażacy- halsujący w miejskiej dżungli, ten oto szczerozłoty hydrant będzie mi przypominał wasze wyczyny. Oraz zaniepokojone spojrzenie Pana w kapelusiku, czy aby nie zniknie jakaś błyskotka ze ściany???
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Złote hydranty były, pora na Złotą Bramę- symbol San Francisco, jeden z cudów współczesnego świata. Golden Gate- tyle razy fotografowany, w niesamowitych, zamglonych plenerach, o wchodzie Słońca, o Zachodzie, oświetlony Księżycem, lampami i swoim blaskiem, że tym razem chciałem tylko podejść jak najbliżej. Fakt, że oglądam to Cudo własnymi oczami był dla mnie dużo ciekawszy niż setki cudzych zdjęć. Ale skoro już jestem, to może da się Most namówić na wspólną fotkę???
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Są momenty w podróżach motocyklowych, kiedy doświadczamy przeżyć wcale nie kolorowych. Na własne życzenie, zresztą. W zeszłym sezonie przeżyłem to dwukrotnie, w podobnych miejscach, choć oddalonych o tysiące kilometrów. Pierwsze tych miejsc zaraz zobaczymy, póki co płyniemy statkiem przez Zatokę San Francisco. Jest piękna pogoda, lekki wiaterek chłodzi czoło, oddalamy się od gwaru miasta, niknącego wśród pisku mew. Płyniemy drogą, którą jako jeden z pierwszych odbył niejaki Al Capone. Z tą różnicą, że my zaraz wracamy, on został na wyspie trochę dłużej. Przed nami wyspa Alcatraz- adres najsłynniejszego więzienia świata, kilkadziesiąt lat temu zamienionego w muzeum. Mimo to czuję się nieswojo, kraty i cele to nie mój żywioł . W oddali widać Golden Gate, otulony drutem kolczastym zamiast mgły wyraża więcej niż zdołam napisać..
Ostatnio edytowane przez pionowy ; 14-12-2012 o 03:03
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Jeszcze raz fotka mostu Golden Gate- poprzednia się nie ładuje??:
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Dzień przed końcem Świata- zdjęcie z miejsca, gdzie mój Świat się zaczął- Milwaukee:
Canon 5D II, 17-40 f/4 L, 24-105 f/4 L, 70-200 f/4.0 L
http://podrozemotocyklowe.wordpress.com/
Fajnie by było jakbyś oznaczał zdjęcia. Zdjęcia z motocyklami i drugie Route 66 bardzo fajne
![]()