Dokładnie.
Wydaje mi się że to zadanie nie z matematyki tylko bardziej z inwentyki.
Bo
- jakby kupić JAKIŚ używany aparat ze sporą matrycą (po co lustrzanka skoro obiekt nie gania po planie a sposób oglądania zdjęć czyli film nie pozwoli i tak specjalnie delektowac się różnicami jakości w narożach)
- z głową czyli i bezpiecznie i stabilnie zamocować;
- dołożyć potężną kartę
- czy też nawet zainwestować w kartę WiFi i podglądać sobie zdjęcia od razu w domciu;
- wysterować "toto" jakimś interwało-wyzwalaczem
i zejść z ceny po pokazaniu kalkulacji robionych tu przez kolegów...
do poziomu gwarantującego i dobrą opinię i ew następne roboty :-)
Bo chyba nikt nie sądzi że jakaś firma zleci taką sesję za tyle kasy?