Wróciłem z serwisu. Mam już 5tkę wymieniłem płytę główną, zapłaciłem 1300zł . Okazało się że spust migawki również do wymiany 350zł ( wcześniej miałem wrażenie że kiepsko reaguje na wciskanie, oczywiście pomyślałem że 5dmk2 tak ma) , zepsute gniazdo PC również wyszło w praniu - na szczęście Pan się zlitował i naprawił za free. Podobno aparat nieźle zasyfiony od zewnątrz, został przeczyszczony też za freeWyszło też na jaw że aparat był rozkręcany już wcześniej i grzebano w nim!
Powiedziałem serwisantowi o całej sytuacji, stwierdził żebym się nie dziwił, bo to normalne ze sprzętem elektronicznym który ma kilka lat. Że to codzienność, u niego że przychodzą ludzie z lustrzankami zakupionymi u kogoś używanymi i płaczą
Generalnie wyszło to tak:
aparat kupiłem używany w "prawie idealnym stanie" na allegro za 4.599zł + 50 zł kurier
wymiana płyty na nową 1300zł
wymiana spustu migawki na nowy 350zł
Wyszło na to że zapłaciłem za tego grata 6300zł tyle ile bym zapłacił za nowy, z gwarancją.
a teraz mam prawie 4letni aparat, który okazał się zasyfiony, po awariach - a podobno był w idealnym stanie! Tak wyglądał.
Dodzwoniłem się do wcześniejszego właściciela, opowiedziałem całą sytuację, nic mi w sumie na to, bo wciąż trzymał się wersji że aparat był idealnie utrzymywany i używał go typowo amatorsko bez awarii, nie był otwierany i w ogóle z nieba spadł. Przy serwisowaniu okazało się że był otwierany i było w nim grzebane!
Jaki z tego morał !
Nigdy więcej używanego sprzętu, w takich przegiętych cenach! Chyba że się okazyjnie coś trafi !