Ja bym wybrał zestaw 17-40, 24-105 i 70-200 f/4L bez IS, do tego 85/1.8.
Nie szkodzi, że zakresy się pokrywają, w zależności od sytuacji możesz wziąć 17-40 z 70-200, lub samo 24-105.
Albo pójść minimalistycznie, 50/1.4 do portretu, 24-105 do całej reszty. Taki minimalizm sprzętowy bardzo korzystnie wpływa na zdjęcia wbrew pozorom, myślimy raczej o tym, co sfotografować, zamiast co włożyć do torby, czy zapiąć na puszkę.
Zestaw 17-40 + 70-200 miałem, nie mogłem się do niczego przyczepić jeśli chodzi o jakość zdjęć, ale za każdym razem żałowałem, że nie mam zooma 24-105. Dla mnie, luka między 40 a 70 była bardzo wkurzająca, a skrajnych ogniskowych tak często nie wykorzystywałem. To samo z portretem, z 50mm możesz zrobić pełną postać, popiersie, twarz, foty z rozwaloną głębią ostrości i bez problemu panować nad tłem - taka ogniskowa ani nie spłaszcza perspektywy, ani jej nie rozciąga, poza tym jest wystarczająco szeroka żeby objąć trochę tła.
Jaka jest zaleta takiego zestawu? Dość prozaiczna, resztę pieniędzy możemy przeznaczyć na np. podróże, czy akcesoria jak lekki statyw, filtr ND 100x, system Cokin / Hitech, filtr polaryzacyjny, podczerwony, pod portret jakąś lampę (nawet studyjną), blendy i wieeeele innych. No i to, o czym się nie mówi - lżejsza torba ze sprzętem daje komfort, który przekłada się na lepsze zdjęcia :-)