Od pewnego czasu celowo biorę byka (EF50/1.2L) za rogi i próbuję go okiełznać.
Na początku łatwo nie było, ale lubię tego typu wyzwania.
Kiedyś walczyłem z EF50/1.8 więc ogniskowa nie jest mi obca.
Wielu narzeka , że 50mm to taka nijaka ogniskowa, ani szeroka ani długa - ale dla mnie to bardziej zaleta, bo jak kiedyś w nieznany teren
dla focenia bez zobowiązania wypuszczałem się żeby było lżej tylko z czymś w okolicach 24-35
to tylko czasami było dobrze ale częściej ewidentnie za szeroko - nawet z myślą o późniejszym wykadrowaniu.
Zoom 24-70 2.8 to niestety już ciężka i spora "krowa" - którą zabieram jak wiem co i w jakich warunkach będę robił.
Okolice 85mm to jej zbytnia wąskość bardziej przeszkadza niż zbytnia szerokość w 35mm.
Walczę z efektem focus-shift i krzywizną pola robiąc na f1.2 unikając przekadrowywania
lub f2.8-5.6 - wtedy głębia maskuje błędy.
A że ogólnie miekki ? - no cóż - od nieprzyzwoicie ostrych zdjęć mam inne obiektywy,
ten ma być nieprzyzwoicie jasny i ani za szeroki ani za wąski.