A może pokaż, że tego nie ma.
Ale właśnie że jest. Każde jasne szkło o ogniskowej 50 mm ma plastykę i bokeh (nawet plastik 1.8). I właśnie w tym tkwi sęk. Pytanie na ile kolory to zabawa w post procesie, a na ile trafienie na dobre światło. Można porównać tylko z innymi szkłami robiąc zdjęcia w tych samych warunkach... Chociaż nie wiem jak rozwiązać problem WB, czy kalibrować z każdym szkłem, czy ustawić jeden dla wszystkich. A jak jeden to jaki.

Dlatego jak widzę jak ktoś popada w zachwyt nad używaniem tego szkła (a jednocześnie jakoś nie może się pochwalić produktem końcowym) to budzi się we mnie odruch przeponowy. Bez efektu końcowego to można zdjęcia i dekielkiem robić. Tyle, że nie będzie takiej egzaltacji w trakcie procesu.

Nie jest śmieszny obiektyw i jego kupno. Zabawne są opisy zachwytów przy jego używaniu. BTW to plastyki i bokeh za bardzo w wizjerze nie widać. Na LCD w aparacie też się tego zobaczyć do końca nie da. Dopiero w domu na monitorze. Więc skąd takie emocje w trakcie w trakcie używania. Zwłaszcza, że w czasie robienia zdjęć to najważniejszy jest celny AF, bo to irytuje... Chociaż celności AF też w trakcie robienia zdjęć nie widać do końca (przynajmniej u mnie na MKI bo ten podgląd RAW jest nieostry). Może to jednak jego cena podnieca?

Muszę się z kimś z Wawy umówić i pomacać 50L. Może wtedy zrozumiem...