Jasne a cenę to sobie winszują za napis "Made in Japan"...
Jeśli Twój raynox daje obrazek taki jak soczewka to współczuję, ale to jakiś wyjątkowy egzemplarz Ci się trafił. W każdym razie dowaliłeś zdrowo...
Soczewka (jeden grzyb Hoya czy nie- ja mam "fioletową") to najtańsze i najlichsze makro. Nie jest achromatem- rozjeżdża kolory, aberruje jak diabli. Geometrycznie deformuje obraz, rozciąga wszystko co poza centrum kadru.
Nie ma powłok, co owocuje małym kontrastem. Do kompakta toto może się i nadaje. Ten szeszeń cyknięty jest kompaktem z soczewką +4, ale wszystko na tym zdjęciu było korygowane no i przy netowym rozmiarze nie wali po oczach.
Raynox dcr-250 to całkiem inna bajka. To zestaw 3 soczewek korygujących wzajemnie swoje aberracje i posiadający powłoki przeciwodblaskowe.
Z obiektywem np. C 55-250 IS daje na tyle dobre efekty że trudno jest odróżnić zdjęcie z raynoxa od tych z użyciem pierścieni.
Ale nie z każdym obiektywem tak jest i trudno mi powiedzieć skąd ta różnica.
W każdym razie porównywanie soczewki +4 do raynoxa 250 czy pierścieni wydaje mi się nieporozumieniem.
Systemowe soczewki Canona czy tańsze olympusa (mcon-40, mcon-35) są achromatami, ale są bardzo trudno dostępne i drogie. Ale ponoć lepsze od Raynoxa dcr-250.