Ja miałem Rubina, ale on ni jak nie chciał się palić. Miał za to pewną zaletę. Otóż mieszkałem wtedy w przedwojennym budynku, który jako jedn z nielicznych w okolicy przetrwał wojnę, mimo iż został trafiony bombą lotniczą w czasie Powstania Warszawskiego. Miał on równie przedwojenną instalację elektryczną, oraz ogrzewanie piecami kaflowymi. Gdy w Warszawie wprowadzono zakaz ogrzewania ogniem, w piecach zamontowano grzałki elektryczne 3x2kW. Mieszkań w budynku było ze 25, a w każdym średnio po 2 piece. Gdy zimą włączało się ogrzewanie, napięcie w gniazdkach spadało do 175-180V. Wtedy większość dzieciaków z budynku przychodziła do mojej córki oglądać dobranocki, bo mało który telewizor był w stanie pracować przy takim napięciu. Którejś zimy, wyjątkowo mroźnej, zbyt wielu lokatorów włączyło dodatkowe "farelki" i upaliło się przyłącze budynku do sieci miejskiej. Po trzech dniach bez prądu, wymieniono główne żyły zasilające w całym bloku i córka już sama oglądała dobranocki. Telewizor działał nadal jeszcze kilka lat, a potem komuś go oddaliśmy i straciłem wiedzę, czy nadal się nie palił...