zrobiłem taki numer, że zaraz po otrzymaniu eos'a baterię włożyłem do sprzętu. Okazało się, że miała w sobie jeszcze ciut mocy. problem polega na tym, że potem, gdy już się zupełnie rozładowała, ładowałem ją 15-20 minut,i z powrotem hopsa, do aparatu. rozładowała się (oczywiście, dość szybko)- zabieg powtórzyłem- z tym, że tym razem w ładowarce 10-15 minut- wiadomo, ile to mogło pociągnąć.
i teraz moje pytanie połączone z obawą-
po naładowaniu, teraz, od zera, akumulator trzyma... dajmy na to dziś 3-4 godziny, z tym, że pod koniec już pokazuje połowę akku na wyświetlaczu, a jutro owszem, leci na połowie, ale tak 3-4 godziny kolejne, i raczej się zaczyna chylić ku końcowi (czytaj- się wyłącza)... Zaznaczam- raczej robię bez lampy (97% zdjęć), i raczej ich nie przeglądam na LCD.
Z tego, co wyczytałem, BP-511 nie ma efektu pamięciowego, ale nie wiem, czy dotyczy się to także "formatowania" świeżej baterii. Chciałbym mieć pewność, czy po prostu jej nie spartoliłem na samym początku- jeśli możecie, podzielcie się waszymi wynikami z tego akku. Od siebie dodam, że 350-400 zdjęć zrobione na bp-511 to chyba u mnie chyba max.