[tekst profilaktyczny ku przestrodze i dający do myślenia :]

wczoraj byłem w stodole i patrzałem sobie za statywem (oczywiście sherpy 600 nie było - 450 tylko) i zaglądałem też do stoiska gdzie cała jedna ścianka była zawieszona filtrami głównie HOYA. okiem przygądałem się horrendalnie drogim (jak dla mnie) tripodom manfrotto a uchem śledziłem konwersację brzmiącą tak:
-po ile jest ten filtr polaruzacyjny hoya fioletowy na 58?
-130

a wystarczy przjrzeć na allegro odpowiednią kategorię i okaże się że wraz z przesyłką ten sam filtr można nabyć za nie całe 110..
wnioski?

:]