Myślę, że już byłeś wystarczająco wyrozumiały. Jeśli gość nie chce "przyjąć na klatę" nawet połowy kosztów, to znaczy że wszystko zwalić na twoją głowę i cokolwiek byś nie robił - będzie źle.
Ja na twoim miejscu napisałbym mu, że ze względu na brak możliwości polubownego załatwienia sporu oraz mocne przesłanki, że uszkodzenie wystąpiło już u nowego właściciela - odrzucasz wszelkie jego roszczenia.
Jednym słowem - niech spada na drzewo. Ty zrobiłeś co mogłeś.