dokładnie tak pomyślałem o przypadku kolegi wątko-twórcy
gdzieś tutaj czytałem - ale wątku nie znajdę - że jest to potwierdzony sposób "pracy" laboludków, jak coś skopią przy wywoływaniu filmu, to - żeby nie mieć problemów z klientem - szybko go podmieniają na identyczny, ale pusty i... "masz tu kliencie, zastanawiaj się sam i testuj aparat, pisz posty na forach, ale nas nie pociągniesz"
generalnie, czy na kasecie/pudełku jest jakiś
numer seryjny czy coś (np. choć numer serii), co jest się w stanie potem znaleźć na negatywie, żeby być w 100% pewnym że ten negatyw, to nasz negatyw??