-
Pełne uzależnienie
Jak to jest z naświetlaniem na cienie?
Cześć!
Ostatnio zacząłem robić pewien projekt na średnim formacie. Przyznam szczerze, że do tej pory kolorowe negatywy robiłem w formie snapów z pełną automatyką, a BW coś czasem czasem ustawiałem, ale powiedzmy że jednak naświatlanie z automatyki. Zresztą mało analoga robiłem.
Tutaj chciałem podejść do sprawy rozsądnie. I niestety mam mały rozjazd teorii od praktyki itd.
Dzisiaj wywołałem 15 rolek Kodak Portra 400 w znanym laboratorium we Wrocłąwiu "Pod Dachem". Jak tylko tam wszedłem odebrać filmy, Pan Tadeusz od razu mnie zagadał, że musi ze mną porozmawiać.
I mówi mniej więcej tak. Moje negatywy z małego obrazka mają większą gęstość od średniego formatu. Wniosek - źle naświetlone. Mały obrazek szedł z automatu, średni w pełni ręcznie mierzony.
Co mówi dalej, ano że widać że to nie przypadek, bo wszystkie 150 zdjęć jest dokładnie tak samo naświetlone tylko wszystkie są...niedoświetlone, ale konsekwentnie.
No i tutaj zaczęła się dyskusja o naświetlaniu. Bo ewidentnie wyszło, że nie ma tu przypadku tylko po prostu robię coś źle. Pan Tadeusz zapytał się jak mierzę cienie (bo to negatyw). No to przyznałem zgodnie z prawdą, że na histogram w cyfrze i do lewej. No, a zdjęcia wychodzą niedoświetlone. Teraz coś czytam i rozumiem, że prokroczyłem wartość progową na cieniach po prostu. I że niby tak naprawdę najważniejsze jest naświetlanie na środek jednak.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć zatem jak naświetlać analogowe negatywy kolorowe? Albo konkretnie Portra 400? Ja rozumny człowiek, tylko teorii potrzebuję
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum