W najbliższych dniach chcę sprezentować aparat mojej żonie. Ma być: możliwie niewielka lustrzanka (ze względu na wizjer optyczny - innego nie toleruje). Żona miała już kiedyś EOSa 1000D, którego jej niestety rozbiłem na Świstówce. I tu mam pytanie: czy 1100D prezentuje jakość wykonania (wbrew niektórym opiniom - całkiem przyzwoitą) swego poprzednika? Który będzie lepszym wyborem? Zaznaczam - kręcenie filmów żadnego z nas nie interesuje w najmniejszym stopniu, a posiadanie lub brak automatycznego czyszczenia matrycy jest też raczej pomijalne (w 95% przypadków będzie zamontowany ten sam obiektyw). Chciałem żonie dać mojego 40D, jednak pomimo solidności konstrukcji jego masa skutecznie odstręczyła ją od niego...