chciałem sobie odpuścić pisanie, ale moja irytacja jakoś nie maleje.
aparat, 5d3, po przeleżeniu w torbie 2 dni, bez najmniejszej opcji zderzenia choćby z komarem, przestał regularnie trafiać.
wcześniej bez żadnej korekty trafiał z dosłownie każdym obiektywem, z metra i ze 100, na 1.2 i na f10.
dziś na plenerze musiałem jak za dawnych lat co zdjęcie sprawdzać podgląd i ew. wprowadzać korekty w micradjust.
leży przede mną 5d3. jakiś metr na lewo w szufladzie mam młotek. i dziwne myśli przychodzą
