Tu nie chodzi o to, że Nikon ma więcej megapikseli i lepszą matrycę, a już tym bardziej nie o to, że jest tańszy o tysiaka, co przy tej skali wydatków jest kompletnie bez znaczenia. Chodzi o to, że Canon woła sobie za nową piątkę niemal dwukrotnie wyższą cenę, niż za 5DII, tak jakby wsadził do niej nie wiadomo jak zaawansowaną, kosmiczną technologię. A jedyne, co tak naprawdę zrobił, to dał w końcu w pełni użyteczny AF, który konkurencja ma już od 3-4 lat. Reszta to kosmetyka, facelifting, naturalne drobne zmiany, których oczekuje się nawet w segmencie entry-level. Moim skromnym zdaniem żądanie za to 13 tysiaków to skandal.
Jeśli cena spadnie przynajmniej do 10 tysiaków do końca roku, to i tak kupię 5DIII, bo nie mam wyjścia - zmiana systemu jest dla mnie na tym etapie zbyt kosztowna. Jeśli jednak Canon w dalszym ciągu będzie rżnął nas w bambuko, to ja już wolę zapłacić więcej konkurencji. Dla mnie bez różnicy, kto mnie oskubie.
[edit]
Zdjęcie z tego posta to już przykład głupoty. Cienie się rozjaśnia po to, żeby zwiększyć DR, a nie poprawić ekspozycję (kto się myli z ekspozycją o kilka działek EV? nawet najgłupszy automat nie robi takich błędów). Gdyby za oknami widać było szczegóły, a nie wyjaraną białą plamę, i jednocześnie byłyby wyraźne szczegóły w cieniach, to wówczas można się zachwycać DRem. Jeśli jednak fotografowi nie zależy na szczegółach w światłach, tak jak pokazuje przykład tego zdjęcia, to po co je w ogóle niedoświetlać? Od razu trzeba było naświetlić prawidłowo, byłaby lepsza jakość.