Co testowałeś?
Kiedyś miałam raw therapee, myślałam, że rzucę to wszystko w cholerę. Przy bibblu nawet przez myśl mi nie przeszło, że łatwiej byłoby bez rawów ;-)
No i RAW to mimo wszystko lepsza jakość, mniejsze straty w cieniach, możliwość wyciągnięcia szczegółów ze świateł (zapraszam w tropiki z rozpiętością tonalną 40tki, tak, używam filtrów).
Generalnie całe podróżnicze.
Zmiany wewnątrz/na zewnątrz, ogólnie "szybka" fotografia bo nie mam komfortu wyjazdów typowo fotograficznych.
Nie mam czasu się zastanawiać robiąc zdjęcia dosłownie w biegu czy chcę to trochę cieplej czy może jednak w chłodniejszych barwach, czy nasycenie na maxa, czy może jednak spokojniejsze kolory. Nie wyobrażam sobie takich decyzji, gdy często jest dosłownie 5 sekund na zrobienie zdjęcia bo mi zaraz spierniczy jakaś koza, dziecko pobiegnie dalej itp itd. Cieszę się jak ogarnę odpowiednią ekspozycję :]
RAW to jednak zawsze jest backup, że jak coś nie do końca dobrze zrobię, to da się uratować.
Vide mój pierwszy wyjazd z lustrzanką. Robiłam zdjęcia na lotnisku i w samolocie -- WB na światło żarowe, bo przecież tak trzeba. Tylko potem robiłam na tym WB zdjęcia przez 3 dni ;] W jpg. Właściwie wszystko nadawało się do kosza. Przy rawach nawet przez moment nie pomyślałabym, że może to być problem.
PS. Nie chcę tu wyjść na jakąś nawiedzona orędowniczkę rawów (szczególnie, że przechodziłam etap "przecież można bez lub z minimalną obróbką"), ale mam wrażenie, że jednak bez nich się coś traci. Kwestia znalezienia własnego sposobu na wywołanie. Osobiście nawet cieszę się, że działanie na linuxie zmusiło mnie do używania bibbla. Z warstwami, korekcją miejscową, wtyczkami, konwersją b&w, presetami itp stanowi kompletne narzędzie z którego wypuszczam gotowe jpgi. Nie wiem, czy starczyłoby mi na to cierpliwości gdybym musiała używać np lightrooma i ps osobno.
Dobra, już się nie będę rozpisywać![]()