Jeśli szanujecie swoje nerwy i swoją kasę radzę omijać "sklep" www.DVE.pl / DigitINFO.pl
Oto historia moich zakupów:
12.01.2006 - telefonicznie dowiaduję się o możliwości zamówienia D200 z dostawą na sobotę 14.01.2006. Sklep robi wrażenie profesjonalnego, bardzo miła pani na infolinii sprawdza możliwość dostawy w sobotę, oddzwania do mnie na komórkę, szuka alternatywnych rozwiązań, git. Potwierdzam na piśmie (takie zboczenie zawodowe), że nowy nieużywany z dostawą na 14.01
13.01.2006 godz 13.30 dzwonię potwierdzić, że aparat do mnie wyszedł. Miła pani potwierdza, że pieniądze wpłynęły, przesyłka jest gotowa do wysłania, czeka na kuriera, który odbiera przesyłki ok 16.00. Po 16 miła pani ma zadzwonić i podać mi numer listu przewozowego.
13.01.2006 godz 16.55 (miła pani pracuje do 17.00) Miła pani oznajmi mi, że właśnie miała do mnie dzwonić, bo jej szef nie dojechał do Łodzi, gdzie od dystrybutora miał wysłać do mnie aparat kurierem. Jeszcze 2 h wcześniej aparat leżał gotowy do wysyłki w Krakowie... Otrzymuję zapewnienie, że aparat otrzymam 17.01... Piszę reklamację, na którą nikt nie odpowiedział.
17.01.2006 - JEST!! Z samego rana o 9.00 pan kurier doręczył, przesyłka nie otwierana, nie uszkodzona, przyjmuję. Doręczenie do firmy, więc koledzy asystują mi w rozpakowywaniu, bo po historyjce sprzed paru dni mam ograniczone zaufanie do sprzedawcy . W paczce brak dowodu zakupu. Widać, że aparat był wyciągany, ale co tam, wyciągnęli sobie. Bateria była zakładana widać ślady, wielkie rzeczy. Było podpinane szkło, widać ślady, no musieli sprawdzić. Pod plastikową osłonką wyświetlacza znajduję psi włos (!), obstawiam biszkoptowego labradora. Już zaczyna mi brakować siły, żeby przekonywać samego siebie, że wszystko jest w porządku. Rzut oka w EXIF-a, ...1700 zdjęć!!! Nowy?? Nieużywany??
18.01.2006 - odsyłam aparat wraz ze stosownym pismem
23.01.2006 - po interwencji telefonicznej otrzymuję zwrot pieniędzy
Podsumowanie: próbowano mnie w prymitywny sposób oszukać, 11 dni ktoś obracał moją kasą (prawie 7 tyś), straciłem masę nerwów, nie mam aparatu, poniosłem koszty wysyłki, ubezpieczenia i opakowania czegoś, czego nie zamawiałem. Nie wiem jakby się skończyła ta historia, gdybym nie potwierdzał każdego ustalenia faxem, nie miał protokołu z otwarcia paczki podpisanego przez świadków i dokumentacji video.
Taki jest bilans mojej przygody z www.DVE.pl.
Ostrzegam, używany D200, sprzedawany przez DVE jako nowy, ma numer seryjny: 4006812
Co prawda, nie ten system i zakup D200 Wam nie grozi, ale wklejam to u Was ku przestrodze, przyda się jak już będziecie szukać 30D :-)