Zawsze zapłaci klient z prostego powodu - bo rynek od dłuższego czasu nie działa prawidłowo. Importerzy mają stosunkowo wysokie marże, a sklepy dzielą się ochłapami i żeby funkcjonować muszą minimalizować koszty i sprzedawać "na masę".
Nie wiem czy to tylko u nas tak się wszystko przewróciło "do góry nogami", ale znam przypadki (z mojej branży), że na Zachodzie osoba, która u nas jest odpowiednikiem mojego klienta dostaje wyższy rabat (tam) niż ja (w Polsce).
Niestety - dla większości klientów jest jedynym wyznacznikiem w momencie zakupu.Zresztą cena nie jest jedynym miernikiem, jak pisze flankerp.
Oops, sorry - czasem bywa też tak, że nie cena końcowa się liczy, tylko "ile dostanę rabatu" ;-)