W 1986 razem z kilkoma kolegami i tubylcem z Kaławy, przeszliśmy 15km tymi tunelami. Były to czasy, gdy nie było o nas jeszcze baterii alkalicznych, a pierwsze akumulatory AA (wtedy R6) kosztowały majątek i miały ze 150mAh pojmności. Wycieczkę odbyliśmy wyposażeni w latarki na zwykłe baterie węglowe R20, których zużyłem 3 komplety po 4 sztuki. Dodatkowo w celu oszczędzania prądu szliśmy oświetlając drogę z przerwami. W czasie jednej z takich przerw (czyli marszu w kompletnej ciemności), źle oszacowałem odległość i wpadłem w studzienkę, z której jakiś szabrownik zabrał pokrywę. Skończyło się dużą raną nogi, po której do dzisiaj mam ślad i jeszcze większym przestraszeniem się.