sprawa wygląda tak, dzwonia najpierw do szkoły i pytają czy szkoła przyjmie jakieś tam mapy, atlasy czy inne pomoce kompletnie gratis(kto by nie chciał) potem dzwonia po firmach i mówią że działaja w porozumieniu z dyrektorem lub v-ce(tu pada nazwisko) i że zbieraja na w/w pomoce czy co tam innego. Miałem własnie taki przypadek (prowadze dził.gosp) a żona pracuje w szkole (v-ce dyr)dla której miałem byc dobroczyńcą![]()