A czemu nie błysk bezpośredni, może z korekcją błysku i odpowiednią kompozycją kadru, tak by uniknąć czarnych wielkich plam?
Bo co to za różnica, korygować zafarby, pochodzące od nieprzyjaznego światła, czy korygować miejscowe prześwietlenia, spowodowane odblaskiem lampy, właśnie np. na spoconym czole. Ta druga alternatywa jest o tyle lepsza, że część odblasków możemy wyeliminować filtrem polaryzacyjnym, a resztę da się z RAW-a wyciągnąć podczas odzyskiwania szczegółów w światłach.
W końcu, to tylko zdjęcia ze studniówki, na których i tak będzie mnóstwo innych błędów.