Kocis, mylisz dwa nurty zawodu fotoreportera - po pierwsze fotoreporter wojenny - czyli to co mamy na przykładzie filmu "warphotographer" i to coś o czym też piszesz jakby to było z jednego wora - paparazzi. Jedno moim zdaniem nie równe drugiemu. Paparazzi w małym stopniu w stosunku do korespondentów wojennych ryzykują życiem.Zamieszczone przez kocis
Nie wiem czy pamiętacie śmierć Milewicza. nie było to tak dawno. ja kwestię czy fotografować ludzi, którzy płaczą przećwiczyłem w trakcie śmierci i żałoby po Papieżu - nie byłem w stanie tak wchodzić z butami w czyjeś emocje.
Jugosławia oswojona... a byłeś? dużo wiesz o Jugosławii? trzy lata temu jak byłem w Chorwacji (Trogir-Split-Dubrownik), jechałem przez góry przez Serbię - małe wsie, dziury po pociskach, wraki spalonych samochodów, gruzy domów... jak zabłądziliśmy w nocy niedaleko Splitu i wjechaliśmy do wsi... Kosowo - to już myślałem że jakiś BlairWitchProject #3. tym bardziej, że obrazek: jakiś rozwalony budynek, duża fura (chyba BMW) jakaś grupka zbirowatych kolesi i... walki psów. sorki nie fotografowałem, bo depnąłem samochodem ile miałem pod maską...
ja będę pamiętał co się dzieje na wojnie - i co po niej pozostaje. niezależnie od tego, że akurat z byłą Jugosławią jestem związany trzema latami studiów - a na pierwszym roku zafundowali nam film jak najbardziej na czasie (akurat była właśnie wojna) - o najemnikach. kolesie najmujący się*do walk w Sarajewie, którym płacono 1000 DM od zabitej osoby - wszystko jedno czy dziecko, kobieta czy mężczyzna. nie wrzucam już wątku po której stronie, kto ich wynajmował, skąd była kasa na to etc. to nieistotne - działo się tak prawdopodobnie po wszystkich stronach. trochę się nasłuchałem od lektorów - byli i serbowie i chorwaci. warto tylko pamiętać o jednym fakcie historycznym - serbowie, chorwaci, muzułmanie, bułgarzy walczą na Bałkanach odkąd tam są. ta wojna nie była jakimś ewenementem historycznym - po prostu zdarzyła się w naszych czasach. i była jak każda wojna wyjątkowo brutalna.
moim zdaniem fotografia wojenna, cała korespondencja - będzie jeszcze długo miała rację bytu. po pierwsze skoro wiemy jakie majtki nosi Britney Spears to POWINNIŚMY też wiedzieć co dzieje się w kraju objętym wojną. Dlatego jadą tam niezależni fotoreporterzy a nie zdjęcia robi amatorsko kwatermistrz wojskowy, który dostał rozkaz, żeby zrobić zdjęcie spalonego domu... ale już bez tych ludzi, którzy leżą rzędem obok domu zastrzeleni. bo może sami ich zastrzelili. ja traktuję fotografię wojenną, jako jakąś prawdę obiektywu. nie jest taka jakbyśmy chcieli, może za mało my dajemy w kierunku zmienienia tych prawd...
Britney od nas pomocy nie potrzebuje, wbrew temu co cynicznie Mulfon napisał to wpłacanie nawet tych 50$$$ coś daje. chodzi chyba o to,*żeby nie kończyło się to tak jak w "Ziemi niczyjej"...
to że fotografują kogoś zabitego - w jakimś sensie jest on uwieczniony. jest anonimowy, ale w jakimś sensie jego śmierć jest zapamiętana. od fotografa nie zależy czy zmieni się od tego świat. zastanawiałem się ostatnio nad WPF. dlaczego taka tematyka zdjęć ciągle. i wiecie - to chyba proste - cały czas są wojny i ludzkie tragedie. i trzeba o tym pamiętać. media robią ciągle zgiełk - często celowo odwracają uwagę od tragedii na rzecz wyborów prezydenckich etc. cały czas jest to za bardzo dla nas obojętne. ale to nie jest wina fotografii. cywilizacja telewizji i kart kredytowych straciła wrażliwość - i moim zdaniem nie jest to kwestia oglądania zbyt wielu relacji z wojen.
ja w każdym razie pod wpływem filmów / zdjęć / informacji zostałem wolontariuszem WWF. niby nic specjalnego, ale czuję się lepiej. a każdy może coś zrobić - to tylko kwestia wygody i wyboru. i nie ma co walić farmazonów, że taki wojenny fotograf to be. jeżeli Tobie jest niepotrzebna jego praca to ok. napewno lepiej popatrzeć na fajną dupę na okładce magazynu. w ekstremalnej sytuacji będzie wojna hormonów. może tylko trzeba przejść się jak napisał Muflon na taki marsz przeciwko wojnie, żeby i taki fotograf i ludzie, którzy decydują o działaniach zbrojnych wiedzieli, że ani zdjęć ani tych działań już nie chcemy. pozdrawiam