Ja byłem. Nie tam gdzie planowałem ale byłem :-)
Światło było zmienne, acz ciekawe - raz na kilkanaście minut wychodziło słońce, które podświetlało chmury i śnieg. Na koniec chciałem zrobić, ze Smogorni, zachód nad Małym Szyszakiem i Przełęczą Karkonoską ale chmury całkiem zasnuły horyzont i było po jabłkach.
P.S. I tak byłby problem z tym zachodem bo wiało tak że o stabilnym rozstawieniu statywu nie było mowy. Wbicie w śnieg też nie wchodziło w grę, bo śnieg był zmrożony i zlodzony po wierzchu.