Jest też aspekt psychologiczny.
Kilka razy przechodziłem przez bramkę, w bagażu podręcznym, ze statywem Manfrotto 190CXPRO4.
Statyw noszę przytroczony do plecaka, wyjazdy intensywne, np. 16dni, 5400 km, dużo noszenia, wyjmowania i wkładania.
A z grupy 10 osobowej tylko ja miałem sprzęt tego typu, inni "smartfonili" lub nocą, przy fotografowaniu krajobrazów, błyskali fleszem z kompaktów.
Musiałem czasami się spieszyć aby nie być maruderem.
I przez chwilę miałem w ręku statyw Gitzo, "zachorowałem"
Kosztem wyrzeczeń kupiłem serii 0, wg. Gitzo zapewnia odpowiednią sztywność i odporność na drgania dla obiektywów do 75mm. A mój podstawowy to 24-75.
W Neapolu 7 dni z tym statywem to było pasmo frajdy, fajnie się wkładał/wyjmował z bocznej kieszeni, był lekki, miękko i szybko rozkładał i składał, mocowanie aparatu w szybkozłączce to przyjemność i (ze zrobionych zdjęć wynika) dobry, ostre zdjęcia nawet przy wietrze (....no, słaby był )
Na lotnisku w Neapolu cofnięto z bramek, musiałem nadać "do luku", nie dotarł "do domu", się nie znalazł, Wizz Air pokazał listę że nie odpowiada za rzeczy które są techniczne, elektroniczne, fotograficzne, drogie, antyki, numizmaty itd., praktycznie odpowiada tylko za ciuchy których wartość sam wycenia, nie dostałem żadnej kasy.
No i mam głowicę Gitzo bez statywu. Możecie sobie wyobrazić co czuję ?
jp
PS
Postanowiłem sprzedać nieużywane Manftotto (statyw 190XPROB+ kilka głowic) nawet wystawiłem "niżej" ale zielony (francuski ?) Merde skasował bo nie podałem ceny sugerując negocjacje. Muszę tą cenę "wymyśleć"