Prawdopodobnie chodzi Ci o zdjęcia które wyjdą dynamicznie.
Jeśli Twoja żona nie jeździ tak jak
to nie musisz bać się o AF, ale za to musisz pomyśleć jak dodać dynamiki. Dynamikę możesz osiągnąć na kilka sposobów:
-panoramowanie, długi czas, długa ogniskowa, zdjęcie robione z boku, stabilne ręce-> możesz użyć "monopodu" zrobionego ze sznurka (jeden koniec przyczepiony do mocowania w aparacie, drugi przyciśnięty butem, sznurek napięty)
-interakcja żony/nart ze śniegiem, na mokrym śniegu słabo wychodzi, dobry to śnieg zmrożony śnieg a najlepszy to zmrożony puch/puszek (oj tak oj tak)
wymaga to jednak aby "śniegopusz" był na innym niż białym tle i dobrze jakby był oświetlony w kontrze, możesz spróbować robić zdjęcie pod słońce,
-jeśli żona dobrze i szybko jeździ skrętem ciętym, to możesz to wykorzystać robiąc zdjęcie frontalnie (oś obiektywu równoległa do linii spadku stoku) kiedy żona jest w szczycie łuku, wtedy jest największe wychylenie w skręcie
-jeśli żona nie jeździe skrętem ciętym to poluj na momenty kiedy żona traci równowagę, fajnie wychodzą takie zdjęcia
-dobrze wychodzą zdjęcie na krótkich ogniskowych robionych pod słońca z lampą, ale żona musi przejechać blisko Ciebie, żeby zajmowała spory kawałek kadru, możesz też ( o ile się nie boisz) zrobić zdjęcie z żabiej perspektyw gdy żona zahamuje tuż przed Tobą, wtedy jeśli to jest zdjęcie pod słońce i błysk lampy, to masz żonę o długich nogach wyłaniającą się z pięknego "śniegopuszu"
-jeśli nie ma słońca i na dodatek jest mgliście, to zrezygnuj ze zdjęć w jeździe bo i tak lipa wyjdą, lepiej wtedy strzelić jakieś portrety albo inne wygłupy.
Jeśli aparat będzie Ci dziwnie ustawiał ekspozycję, to ustaw sobie ręcznie na "oko/drabinkę" - śnieg ma być biały, ale nie za biały, a niebo niebieskie jeśli jest słońce.
Co do mrozu, kiedyś robiłem canonem 400d przy -19 i wietrze 90km/h podczas śnieżycy, potem zaliczyłem tamtego dnia jeszcze z nim z pięć dzwonów w śnieg, ale nic mu się nie stało.