Po 2 m uleżałego, zmrożonego i przewianego śniegu idzie się niemal jak po chodniku, po 40 cm świeżego puchu już niekoniecznie.
Mile wspominam śnieg z trzema warstwami lodu - jak już zapadało się w pierwszą, to trzeba było starać się zminimalizować ciśnienie wywierane na kolejne, żeby nie polecieć głębiej