Niektórzy producenci twierdzą, że ich aparaty są wyposażone w stabilizację elektroniczną. W cyfrówkach firmy HP nazywa się ona "systemem antywstrząsowym HP" i jest dostępna jako tryb "stabilne zdjęcie". U Kodaka ten sam mechanizm nazywa się "cyfrową funkcją stabilizacji obrazu". Jest to nic innego, jak włączenie wysokiej czułości matrycy, co skraca czas naświetlania, ewentualnie połączone z pełnym otwarciem przysłony w celu skrócenia czasu naświetlania. Owszem, skrócenie w ten sposób ekspozycji zmniejsza efekt ?drżących rąk?, ale jednocześnie obniża jakość obrazu wskutek pojawienia się szumów. Ponadto te same triki możemy zastosować w aparatach wyposażonych w prawdziwą stabilizację obrazu, co zwiększy możliwość pracy w słabym świetle daleko poza możliwości cyfrówek wyposażonych w "stabilizację elektroniczną".
U Kodaka można jeszcze przeczytać, że np. w modelu EasyShare Z885 "oprogramowanie aparatu pozwala automatycznie zminimalizować efekt poruszenia aparatem w celu uzyskania wyraźnego zdjęcia". Tę deklarację można między bajki włożyć - żadne oprogramowanie nie zminimalizuje efektu poruszenia aparatu, potrzebne do tego są mechanizmy sprzętowe wbudowane w obiektyw, jak u Nikona lub Canona, albo też w mocowanie matrycy, jak w lustrzankach Sony, Pentaksa, Olympusa i Panasonika.
Zgodnie z zaleceniami zrzeszającej producentów aparatów Camera & Imaging Products Association wytwórcy powinni jasno i jednoznacznie informować, czy ich aparaty są wyposażone w mechaniczną redukcję drgań (obiektywu lub matrycy), czy też tzw. elektroniczną, która sprowadza się do podbicia czułości ISO. Ta ostatnia nie powinna być nazywana stabilizacją obrazu (ang. image stabilizer), ale trybem zmniejszenia rozmycia (ang. blur decrease mode) lub funkcją redukcji rozmycia (ang. blur reduction function).