Nie oszukujmy się, ceny muszą być dostosowane do "potrzeb" lokalnego klienta. W okolicach Sandomierza ludzie są w stanie zapłacić do 1200zł, bo 1500zł to już jest za drogo. Gdyby nawet np Pani Kalina czy Pan Małachowski przenieśli się w te okolice to nie wyciągnęli by więcej jak połowę tego co teraz biorą (a biorą odpowiednio do swej jakości). Tu ludzie najzwyczajniej sknerzą - przykład sprzed kilku dni: biorą ślub w lokalu, gdzie płaci się dwie stówki od osoby (normą jest 150), a na spotkaniu po minucie rozmowy pytają czy cena jest do negocjacji.
Te....o zgrozo....3 zlecenia, które złapałem mam: 60, 130, 370km od domu, co dobrze ilustruje (przynajmniej dla mnie) sytuację na obecnym rynku.
Niestety tylko kilku lokalnych fotografów stara się rozwijać swoje umiejętności, cała reszta została w tyle i konkuruje ze sobą...zaniżając ceny. Sam tego nie zmienię, im też wsio rybka bo zleceń za 800zł mają na pęczki.