Vitez słusznie prawi, aparat pracuje cały czas. Proponuję zrobić taki test:
Ustawić wyłącznik na ON, wyjąć baterię główną, odczekać chwilę, włożyć baterię, natychmiast zamknąć klapkę i natychmiast zacząć naciskać lekko spust. U mnie w 7D aparat zaczyna reagować dopiero po jakichś 2-3 sekundach od włożenia baterii - to jest czas potrzebny na jego rzeczywiste uruchomienie po odcięciu zasilania.
Jeżeli bateria jest włożona (i odczekamy) to po przestawieniu wyłącznika na ON aparat staruje natychmiast - dlatego że on jest tylko uśpiony a nie wyłączony przy przełączniku ustawionym na OFF. Otwarcie klapki baterii lub karty CF też tylko usypia a nie wyłącza aparat.
Oddzielną kwestią jest to czy ustawienie przełącznika na OFF odcina zasilanie na stykach aparatu - to trzeba by sprawdzić woltomierzem i wiedzieć na których stykach body sprawdzać. Jednak...
Teraz jeszcze popatrzcie na konstrukcję złącza obiektywu. Widzicie ? Trzy piny w body są głębiej i w dodatku jest to skonstruowane tak, że jeden zestyk w obiektywie zwiera dwa z tych trzech pinów gdy obiektyw jest już dokręcony do końca. Jak sądzicie po co ? Wg. mnie po to żeby poniformować body że obiektyw jest na miejscu i można go już zasilić. Podobnie przy wyjmowaniu to jest pierwszy sygnał jaki informuje body, że obiektyw jest wyjmowany i należy mu odciąć zasilanie.
Ja osobiście od czasów pierwszej lustrzanki (40D) nigdy nie wyłączałem zasilania i nigdy nie miałem z tego powodu problemów. Gdyby nie wolno tego było robić na pewno byłoby to napisane w instrukcji obsługi.