ja prawde mowiąc nigdy swojego nie wyłaczam podobnie jak nigdy nie zaciądam w aucie ręcznego hamulca (nad czym należy zapewne ubolewać)

Czasami tylko jak mój aparat wpadnie w cudze ręce to konstatuję że jednak ma on jakiś wyłacznik bo za cholerę nie chce mi działac bez jego przekręcenia. Uśpienie mam ustawione na 1 minute - ożywiam go zwykłym naciśnięciem spustu. W 10D i E10 było to bardziej kłopotliwe bo "budził" się długo a ten ostatni żarł też sporo prądu. Przy wymianie obiektywy czasami (może raz na 50 razy udaje mi się przypomnieć, że warto byłoby wyłączyć body ze względu na potencjalny kurz) ale własny hard dysk już mi szwankuje i jest to zwykle tylko pobożnym życzeniem.