Też nie chcę, żeby to zabrzmiało, że tylko sprzęt wartości małego samochodu coś może. (Wiem, wiem, to fotograf robi zdjęcia :-) ). 1100D i legendarny już kit mogą być najlepsze, na jakie kogoś stać, ale ciągle to jest aparat cyfrowy - z wszystkimi zaletami i wadami, o których tu mówimy.Wszystko prawda. Trzeba stosować to, co najnowsze i najlepsze... Czy aby jednak na pewno? Czy aby jednak muszę kupować aparat za 15 tysięcy i obiektyw za kolejne 5 tysięcy, żeby zrobić portret, do zrobienia którego komuś kiedyś wystarczał sprzęt warty dziś 500 złotych? Rozumiem przesłanie i nie chcę kłócić się na siłę, doceniam też wartość przedstawionych argumentów. Nie dajmy się jednak do końca ogłupić i sprowadzić do roli ograniczonego konsumenta, któremu jego rzekome potrzeby się wmawia, a nie zaspokaja rzeczywiste.
Zaś ogłupienie marketingiem, to np. pogoń za megapikselami. Sam mam aparat 10Mpixów i już trzymałem w sklepie rękę na takim co ma 18. Na szczęście przyszła refleksja, że akurat to nie jest mi potrzebne.
Doceniam fascynację filmem, nawet czasem biorę w ręke poczciwego canona A-1, ale jak pomyślę o tej analogowej udręce......
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
(do Jacka)
Z aparatami skrzynkowi to jest inna bajka. Tam masz szkło (bo to już nie klisza) o wymiarach małego plakatu i - tak mi się wydaje - odpowiednio przygotowane przedsięwzięcie o nazwie "Fotografia krajobrazu aparatem skrzynkowym" długo będzie wzorem dla cyfrówek.