Nie jestem chyba aż takim zwolennikiem podążania za trendami. Pewnie - lepiej to brzmi, nazwać moją decyzję świadomym wyborem. Prawda jednak taka, że wybór po części jest świadomy i autonomiczny. Gdyby ktoś bowiem spotkawszy mnie na ulicy zaoferował nowego Ds, nie wahałbym się ani chwili i brał. Tyle tylko, że mnie nie stać. O.
A z drugiej strony, podtrzymuję to, co powiedziałem - jak zacznę robić zdjęcia jak McCurry, któremu fakt, że nie ma żadnych megapikseli na swoim Kodachromie nie przeszkadzał w osiągnięciu stanu nieludzkiej wręcz powtarzalności (btw. odświeżył swoją stronę internetową, na której teraz jeszcze bardziej widać potężną ilość jego prac), to pomyślę co dalej.
Fajnie mieć nowoczesny, highendowy sprzęt, w cholerę megapikseli i cztery ekraniki w aparacie. Pytanie tylko - czy faktycznie jest nam to niezbędne? Czy powoduje to, że nasze zdjęcia są lepsze? Pewnie w przypadku konkretnych gatunków / odmian fotografii (np. moda) tak. Ale dla osób, które - jak ja - zainteresowane są raczej reportażem i ogólnie pojętą fotografią podróżniczą - już niekoniecznie.