Ja zrobiłem około 1000
XXL, 1000 fotek ! Przy założeniu że cała uroczystość trwała od rana do wieczora (8 godzin) to waliłeś 125 fotek/h czyli ponad 2/min - sorry, ale nie mieści mi się to w głowie. Gdybyśmy mówili o wyścigach samochodowych, sporcie czy innych szybko ruszajacych się obiektach, to idę sobię wyobrazić taką strategię - strzelam tyle ile bufor przyjmie, bo drugi raz Schumacher jechać w tym miejscu nie bedzie (a później coś wybiorę). Ale my mówimy o foceniu imprezy, która jeśli chodzi o rozkład jest dość typowa i przewidywalna (wszystkie śluby i wesela mają te same fazy). O ile fotografia to moje hobby, o tyle zawodowo zajmuję się zarządzaniem projektami. W projekcie, największym błędem, którego nie da się nadrobić potem w fazie realizacji (no chyba, że jesteś urodzonym geniuszem improwizacji, i jeszcze do tego masz farta) jest brak planowania. W zarządzaniu projektami, faza planowania to 15 do czasem 50% czasu/środków przeznaczonych na projekt Myślę, że to czego najbardziej zabrakło w Twoim projekcie to planowanie. Gdybyś miał dobry plan (np 30-40 ujęć) to poświęciłbyś czas na zrobienie fotek do tych zaplanowanych scen - niech bedzie nawet po 5-7 klatek na scenę, to ci daje 150 - 280 zdjęć + jakieś 100 ad hocków (w końcu mamy cyfre to nas nie kosztuje 8) ) razem do 400 klatek (400 klatek w RAW to 3 x 1 GB CF) - z których na pewno wybierzesz extra esej na 30-40 zdjeć.

Widzę po Twoich zdjęciach, że przeglądałeś dużo dobrych prac ze ślubów i starałeś się niektóre powtórzyć - co jest jak najbardziej OK. Zawodowcy chetnie publikują swoje super zdjęcia, natomiast bardzo rzadko piszą jak naprawdę organizują sobie pracę i jak się do niej przygotowują. Moim zdanie pomijają celowo to co stanowi ich największą tajemnicę zawodową .

Arkan