House house house i wszystkie jego odmiany (Claudio Coccoluto, Olav Basoski, Joe T. Vanelli, etc.). Czasem zależnie od humoru coś mocniejszego do zabawy (np. techno, byle nie młócka siana :P) albo lżejszego dla relaksu (np. REM, nowe Blue Cafe itp.).
Ale też nie zamykam się tylko na te gatunki muzyczne. Nie wzgardzę Iced Earth, albo czymś innym równie dobrym.