Też tak uważałem, do momentu afery z tym dziennikarzem, który ostatecznie popełnił samobójstwo. Akurat przypadkiem oglądałem wtedy wystąpienie Blaira w izbie lordów - nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale była to hipokryzja prawie na poziomie małpy z żyletką (zza oceanu). I tak jak się do tego poziomu zniżył, tak na nim został.
Wszedzie jest tak samo, czyli wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma :-)