Jak przystało na renomowany lab lub sklep powinni to zrobić subtelnie i dyskretnie wyjaśnić sprawę i w czasie realizacji zlecenia powiadomić policję jeśli pojawiły by się wątpliwości. Widziały gały co brały bo nikt mi nie powie, że w czasie przyjmowania zamówienia w większym formacie nikt nie oglądał zdjęć. Chyba nie trzeba być wybitnym biegłym specjalistą aby odróżnić pedofilską amatorszczyznę od artystycznych dokonań? Choćby wystarczyło zapytać. Dla mnie zakrawa to trochę na marketing. Czujny lab i promocja artystki poprzez skandal wokół wystawy.