Cytat Zamieszczone przez ksx Zobacz posta
Ciekawe rozważania.
Po pierwsze są klienci, których stać na najlepszych fotografów i chcą mieć zdjęcia najwyższych lotów. Oni zapłacą sporo i mają wymagania, nie każdy i im podoła.
Po drugie są tacy, których stać, ale nie zależy im na zdjęciach z najwyższej półki. Nie przywiązują do tego wagi. Mogliby jeść gulaszową z kryształowej miski złotą łyżką, ale nie jedzą bo stalowa łyżka i porcelanowy talerz tak samo dobrze im się sprawdzają.
Po trzecie, jest cała masa ludzi, których najnormalniej w świecie nie stać na fotografa z górnej czy nawet ze średniej półki. Zadowolą się zdjęciami może nie czarującymi, ale ostrymi, nieporuszonymi, z w miarę poprawną kolorystyką.
Tak wygląda rynek. Jak studenci nie zrobią ślubu za 500-800zł, to trzecia grupa nie będzie mieć zdjęć ze ślubu. Na czym niby polega psucie rynku?
I jeszcze jakbyś mógł wyjaśnić, o jakiej to tradycji prawisz? Bo jak ja za młodu ślub brałem, to były w mieście dwa zakłady fotograficzne. Ceny były względnie przystępne, a zdjęcia delikatnie rzecz ujmując takie sobie (z akcentem na totalny syf). Czyli coś, co dziś robią studenci.
Tyle że działając legalnie nie jesteś w stanie zarobić na ZUS zleceniami po takich cenach jak studenci... A dorabiając tak do pracy nie możesz przekroczyć 3-5 zleceń w ciągu roku żeby się US nie przyczepił. Nie wiem może mieszkam na innej planecie ale 2000 zł za materiał ze ślubu obejmujący cały dzień od przygotowań do oczepin plus plener plus fotoksiążka, która w zakupie kosztuje 200+ zł nie licząc czasu poświęconego na jej złożenie oraz czasu i kosztów związanych z obróbka to chyba nie jest dużo?!

Na wódkę wydaje się często ponad 3500 zł i jakoś nikt nie marudzi że drogo! A co zostaje po weselnej wódce? Nic poza paskudnym kacem...